Moim pierwszym samochodem "terenowym" (tak wówczas myślałem) był Land Rover Freelander. Kupiłem go w 2007 roku z myślą o wygodnym i bezpiecznym podróżowaniu. Faktycznie samochód był wygodny, podczas jazdy czuło się większy komfort i bezpieczeństwo niż w podobnej klasy samochodzie osobowym. Samochód idealny do miasta oraz na weekendowe wycieczki. Ze względu na stały napęd na cztery koła i zawieszenie wyższe niż w osobówkach rewelacyjny wybór na polskie drogi. Po pewnym czasie zrozumiałem jednak, że nie jest to prawdziwa terenówka a jedynie bulwarowy SUV. Freelander został sprzedany a ja zacząłem się rozglądać za
samochodem większym i dzielniejszym w terenie. Po przestudiowaniu Internetu i rozmowie z ludźmi
posiadającymi 4x4, po obejrzeniu kilku modeli wybór padł na Jeepa Grand Cherokee. Początkowo zastanawiałem się nad wyborem pomiędzy modelem ZJ (1993-1998) a WJ (1999-2004). Zdecydowałem się jednak na ZJ z ostatniego roku produkcji tego modelu. Zaważyły opinie użytkowników, którzy jednoznacznie twierdzili, że konstrukcja tego modelu jest solidniejsza i samochód ten dużo lepiej sprawdza się na bezdrożach.
I tak w moim posiadaniu znalazł się 2-tonowy potwór z silnikiem 4.0 z ostatniego roku produkcji tegoż modelu.
 
Czy był to wybór dobry? W
tym momencie mogę powiedzieć, że nie do końca. Wprawdzie jest to samochód
bardzo komfortowy, świetnie sprawdza się w dalekich trasach. Po wykonanej
przebudowie bardzo dzielnie spisuje się w terenie. Jego mankamentem jest jednak
bardzo duża ilość elektroniki. Auto posiada kilka komputerów sterujących
wszystkimi podzespołami oraz mnóstwo czujników wysyłających sygnał do
komputerów. Samochód wyprawowy powinien być łatwy w naprawie nawet setki
kilometrów od specjalistycznych warsztatów. A skąd na Albańskim odludziu wziąć
komputer diagnostyczny? Gdzie na dalekiej Ukrainie czy w Gruzji wymienić
czujnik położenia wału? Dlatego lepsze są diesle, najlepsze te starsze bez
komputerów sterujących wtryskiem. Niestety tych jest już coraz mniej. Drugim
mankamentem jest paliwożerność 4-litrowego silnika. Wprawdzie po zamontowaniu
instalacji LPG spalanie rzędu 25-28 l/100 km porównywalne jest w kosztach ze
spalaniem większości dużych terenówek z silnikami wysokoprężnymi to problem
tkwi w dostępie do gazu. O ile w Europie jest on dostępny na większości stacji
benzynowych, o tyle myśląc o wyprawie do Azji czy Afryki musimy liczyć się
jazdą tylko na benzynie.
Ale wróćmy do Jeepa.
Zakup samochodu był jednak dopiero początkiem inwestycji. Następnie przyszedł czas na profesjonalne przygotowanie go do wypraw. Na początek Jeep otrzymał wzmocnione zawieszenie (Heavy Duty), wyższe o 2 cale od fabrycznego.
 
Dalej przyszedł czas na zakupu większych 31 calowych opon. Wybór padł na oponki firmy BF Goodrich 31/10.5 R15 All Terrain.
W tym samym czasie dla poprawienia ekonomiki jazdy została zamontowana wysokiej klasy instalacja LPG i Jeep otrzymał również bagażnik dachowy firmy Thule, aby można było umieścić na nim koło zapasowe.
Następnie został wymieniony przedni zderzak na mocny, stalowy z miejscem na wyciągarkę, która po krótkim czasie również się pojawiła.
Ostatnią ważną sprawą była instalacja snorkela oraz poprowadzenie odpowietrzeń mostów i reduktora wysoko pod maskę tak aby podczas brodzenia wszystkie ważne podzespoły samochodu były bezpieczne. Montaż snorkela i związana z tym zmiana filtra powietrza na stożkowy pozwoliła wygospodarować miejsce na drugi akumulator. Dodatkowe (zapasowe) źródło prądu podczas dalekich wypraw jest bardzo ważne. Ogromnym kłopotem byłoby rozładowanie akumulatora i brak prądu np. w górach Albanii. A jest to bardzo prawdopodobne gdyż podczas podróży używa się wielu odbiorników prądu (lodówka, ładowarki, radioodtwarzacz, dodatkowe oświetlenie, przetwornica, kompresor czy wyciągarka).
 
Ważne oczywiście jest odpowiednie podłączenie akumulatorów przez tzw. separator aby nie dopuścić do wzajemnego rozładowywania się baterii. Wybór separatorów na rynku jest spory, jednak ze względu na wysokie ceny sięgające powyżej 1000 zł wykonałem separator osobiście na bazie przekaźnika solenoidowego przy wykorzystaniu prostego układu elektronicznego do jego sterowania. W międzyczasie zdemontowałem też oryginalną roletę bagażnika montując w jej miejsce odchylaną półkę. Pozwala to na zaoszczędzenie przestrzeni bagażowej i możliwość piętrowego układania bagażu.
 
Dodatkowo na większą ilość bagaży zamontowałem na bagażniku dachowym (który został powiększony) kufer wyprawowy. Kufer daje około 200 litrów dodatkowej przestrzeni. Jest hermetyczny i zamykany na kłódkę. Auto zostało również doposażone w kompresor, przetwornicę prądu 12-230V, nawigację GPS i kilka dodatkowych gniazdek prądu 12V.
 

Zdjęcia wykonane podczas wyprawy Albania 2010
 
Zdjęcia wykonane podczas wyjazdu do Jury 2010
W trakcie
kolejnych modyfikacji (ulepszania) samochodu zmieniłem tylny zderzak na
stalowy. Posiada on dwa mocne zaczepy holownicze pozwalające podczepić
wyciągarkę innego pojazdu bądź linę holowniczą czy kinetyczną. Co jest bardzo istotne
zderzak posiada uchwyt na koło zapasowe. Dzięki temu zwolniło się miejsce na
dachu co zwiększa przestrzeń ładunkową i pozwala na ewentualne zamontowanie
namiotu dachowego. Ponadto jeżdżąc na co
dzień mogę jeździć bez bagażnika dachowego. Powala mi to na wjazd na parkingi
podziemne lub piętrowe.
W
samochodzie został również wmontowany na stałe zestaw CarPC z 8 calowym
monitorem. Komputer ten odpowiada za nawigację oraz diagnostykę samochodu,
pozwala nagrywać video sekwencje z trasy opatrzone danymi dotyczącymi
prędkości samochodu, pozycji GPS oraz daty i czasu nagrania. Dodatkowo stanowi
centrum multimedialne pozwalające zabrać w drogę wiele GB muzyki, przechowywać
zdjęcia, czy wreszcie komunikować się ze światem za pomocą komunikatorów,
e-maili czy telefonu internetowego.
------------------------------------------------------------------------------ Zdjęcia wykonane podczas wyprawy Turcja 2011
Na koniec
chciałbym dodać kilka moich spostrzeżeń, które być może przydadzą się osobom
takim jak ja, chcącym zbudować swój własny samochód wyprawowy.
Po pierwsze
trzeba liczyć się z tym, iż koszt zakupu auta będzie zaledwie połową kwoty jaką
musimy wydać aby przygotować samochód do wypraw. W zasadzie górna granica tej
inwestycji nie istnieje. Należy pamiętać, że samochód to skarbonka bez dna.
Drugą istotną sprawą przy kupowaniu auta jest zebranie maksymalnie dużo
informacji o modelach samochodów, które nas interesują i spokojne cierpliwe
poszukiwanie odpowiedniego egzemplarza. Poszukiwanie auta najlepiej rozpocząć
od działów "giełda" na forach internetowych danej marki. Często można
trafić tam prawdziwe rodzynki. Poza tym wiele samochodów "forumowych"
jest znanych innym użytkownikom (ze zlotów, rajdów) i tam rzadziej można trafić
na handlarza wciskającego przysłowiowy kit. Na koniec jeszcze jedna rada
odnośnie budowy wyprawówki. Dobrze, aby nasz samochód w podróż nie był jedynym
samochodem w rodzinie. Budowa auta trwa dość długo i trzeba się liczyć z tym,
iż postoi on trochę w różnych warsztatach.
Więcej zdjęć
|
|