Podczas tegorocznej podróży, Węgry zaplanowaliśmy jako przejazd tranzytowy. Jednak okoliczności (małe problemy z autem), wymusiły na nas
dwudniowy postój. Zatrzymaliśmy się nad Balatonem, mogliśmy więc wykorzystać
niezaplanowaną przerwę w podróży, odpoczywając nad jeziorem. Problemy z
samochodem - niedomagający zawór EGR - nie unieruchomiły pojazdu, mogliśmy z
niego korzystać poruszając się po najbliższej okolicy, czekając na
poniedziałek i otwarcie warsztatu. Pierwszą noc spędziliśmy około 40 km przed
Balatonem. Kolejną na małym kempingu w pobliżu jeziora. W drodze powrotnej również
spaliśmy koło Balatonu, tym razem na dziko. Odpoczynek na parkingu przy zamku W tle ruiny zamku Sambo był bardzo zadowolony z postoju nad Balatonem Ja też mogłem trochę odpocząć przed dalszą podróżąWprawdzie moja mina tego nie odzwierciedla ale to mój ulubiony węgierski posiłek - Langosz Wykonana w tym roku zabudowa samochodu sprawdziła się w 100 procentach Tihany - miejscowość wypoczynkowa położona nad Balatonem na półwyspie o tej samej nazwie Miasteczko ma bardzo ładną zabudowę a nad jego centrum góruje opactwo benedyktyńskie Restauracja w Tihany przyjaźń polsko-węgierską (a może szwajcarsko-nowofundlandzką) Po naprawie samochodu opuściliśmy Węgry i udaliśmy się w kierunku Serbii, przejeżdżając krótko przez terytorium Chorwacji. Naszym kolejnym przystankiem miała być Bajina Bašta i malowniczy domek na Drinie. |