W 2014 roku wybraliśmy się do Rumunii. Była to nasza druga wizyta w tym kraju. Pierwszy raz byliśmy tam w 2011. W planach było jak zawsze sporo zwiedzania oraz odpoczynek nad morzem. Na pierwszy ogień poszedł Wesoły Cmentarz miejscowości Săpânța, w okręgu Marmarosz. Cmentarz słynie z unikalnych kolorowych, drewnianych nagrobków,
na których wyrzeźbione są scenki z życia pochowanych tam mieszkańców wioski. Często
opatrzone są również dowcipnym wierszykiem mówiącym o zmarłym lub przyczynach
jego śmierci. Wesoły Cmentarz Nagrobki traktorzysty i prawdopodobnie kobiety, która miała dwóch mężów Tutaj żołnierz i ... no właśnie ... nie wiem kto Kobieta o anielskim usposobieniu? No comments ;) Przy cmentarzu oczywiście stoiska z pamiątkami. Można zakupić mini nagrobek Typowe zabudowania regionu Marmarosz Ze Săpânța udaliśmy się bardziej w głąb Siedmiogrodu w kierunku Cluj - Napoca. Zwiedzając po drodze okoliczne co ciekawsze miejsca dotarliśmy do Salina Turda, najstarszej w Europie kopalni soli. W położonej w miasteczku Turda kopalni, wydobycie soli rozpoczęto jeszcze w czasach rzymskich. W drodze przez Siedmiogród. Stary młyn - restauracja W drodze do Turdy Poza diabelskim młynem są inne karuzele, boiska, kręgielnia, bilard Na niższym poziomie jest jeziorko po którym można popływać łódkami Główna sala jest ogromna i wysoka. W pionie można poruszać się małą (niestety zatłoczoną) windą lub schodami Kierując się dalej na południe kraju, dotarliśmy do dawnej stolicy Siedmiogrodu, Alba Iulia. Miasto powstało jeszcze za czasów panowania na tych terenach Cesarstwa Rzymskiego. Na przestrzeni wieków miasto przechodziło przez ręce Słowian, Węgrów, niemieckiej dynastii Habsburgów aby ostatecznie, jako część Siedmiogrodu, w roku 1918 zostać przyłączonym do Rumunii. Pięknie odnowione górne miasto to centrum historyczne będące prawdziwą gratką dla miłośników zabytków. Ponad murami góruje wieża Soboru Zjednoczenia Przemieszczając się dalej na południe dotarliśmy do Hunedoary. Tutaj znajduje się jeden z najlepszych przykładów gotyckiej architektury obronnej na tym obszarze - Zamek w Hunedoarze. Jego początki sięgają XII wieku, natomiast kształt obecny zawdzięcza dwóm przebudowom. Pierwszej z połowy XV wieku rozpoczął Jan Hunyady, późniejszy regent Węgier i władca Transylwanii. Druga natomiast odbyła się po pożarze, w wieku XIX i prowadzona była przez architektów węgierskich. Zamek w Hunedoarze Zamkowe muzeum tortur Z Hunedoary udaliśmy się jeszcze bardziej na południe a raczej południowy zachód. Nasza droga wiodła Transalpiną, przez piękne zakątki Karpat Południowych a jej zwieńczeniem była wizyta w jednym z najstarszych SPA na świecie, Łaźniach Herkulesa. Băile Herculane, znane już w czasach rzymskich uzdrowisko, słynie z 16 gorących (temperatura wody dochodzi do 65 °C) źródeł
radioaktywnych, siarczanowych i chlorowo-sodowych. Położone w dolinie Cernei, nieopodal granicy z Serbią uzdrowisko, swój czas świetności ma już niestety za sobą. Prawdziwy rozkwit Băile Herculane przypada na drugą połowę
XIX wieku. Dzięki Habsburgom, którzy utworzyli tu jedno z najpiękniejszych
uzdrowisk w Europie powstała piękna austriacka zabudowa przypominająca wiedeńskie
pałace z niesamowitymi komnatami, balkonami i werandami. Wówczas w miejscu tym
zaczęła pojawiać się cała europejska arystokracja z bawarską księżniczką Elżbietą „Sissi”
na czele. Niestety późniejsze losy Rumunii nie wpłynęły pozytywnie na rozwój
miasteczka. Najpierw w czasach komunizmu, w myśl architektury radzieckiej, wyrosły
toporne, kwadratowe budynki sanatoryjne, które zaburzyły architekturę
uzdrowiska. Następnie dzika rumuńska prywatyzacja dopełniła dzieła. W jej
wyniku miejsce przeszło w ręce potencjalnych inwestorów, którzy prawdopodobnie
w wyniku braku środków, pozostawili uzdrowisko zaniedbane i opuszczone. Przemierzając szlaki południowo-zachodniej Rumuni odwiedziliśmy jeszcze kolejne dwie atrakcje regionu. Pierwsza z nich to majestatyczna, największa w Europie rzeźba skalna, znana jako Statua Króla Decebala. Usytuowana jest w niewielkiej odległości od miasteczka Orşova,
nad Dunajem w bezpośrednim sąsiedztwie Serbskiej granicy. Pomnik powstał w
latach dziewięćdziesiątych XX wieku z inicjatywy znanego rumuńskiego biznesmena
i historyka - Iosifa Constantina Drăgana. Płaskorzeźba wykuta została w przeszło
50 metrowej skale wznoszącej się nad taflą Dunaju. Przy jej budowie pracowali alpiniści, a nad projektem czuwał włoski rzeźbiarz Mario
Galeoti. Prace prowadzone przez blisko 10 lat przekroczyły koszt miliona dolarów. Pod dziełem widnieje łaciński nadpis "DECEBAL REX - DRAGAN
FECIT" (król Decebal - wykonany przez Dragana). Druga odwiedzona przez nas atrakcja to Cascada Bigăr, malowniczy wodospad w południowo-zachodniej Rumunii,
położony na terenie parku krajobrazowego Izvorul Bigăr. Nie jest to najwyższy
ani największy wodospad w kraju, ale za to uznawany jest za jeden z
najpiękniejszych. Ma 8 metrów wysokości i zasilany jest przez podziemne źródła. Woda, przeciskając się przez jaskinię, wybija na powierzchnię wąskimi
stróżkami i spływa do rzeki Minis, po obrośniętej w całości przez mech skale. Jedziemy dalej Opuszczając południowo-zachodnią część Rumunii udaliśmy się z powrotem do Transylwanii, spiesząc do Sighișoary na mający się tam odbyć Sighișoara Medieval Festival. Odbywający się corocznie, na zamku w Sighișoarze średniowieczny festiwal to jedno z najciekawszych wydarzeń w regionie. W tym czasie zjeżdża tam całe rumuńskie "rycerstwo". Nie brakuje też gości z innych części Europy. Odbywają się wówczas pokazy rycerstwa średniowiecznego, występy teatralne, koncerty, wystawy artystyczne, pokazy filmowe i taneczne. Wszystko to w średniowiecznej oprawie i oczywiście w murach średniowiecznego zamku. Sama Sighișoara to miasto w środkowej Rumunii, nad rzeką Târnava Mare w Siedmiogrodzie, jeden z najlepiej
zachowanych średniowiecznych zespołów miejskich w Środkowo-Wschodniej Europie. W XV wieku w Sighișoarze mieszkał Książę Wołowski Wład II Diabeł (Vlad Dracul). To tutaj w roku 1431, przyszedł na świat jego syn Vlad Țepeș (Vlad Drăculea), znany również jako Wład III Palownik, będący pierwowzorem dla postaci transylwańskiego hrabiego-wampira Drakuli, z powieści Brama Stokera. Przybyła na festiwal para starszych Francuzów. Mieszkaliśmy na jednym kempingu i mieliśmy okazje obserwować jak przeobrażają się w postaci średniowiecznych żebraków Wiedzeni legendą Drakuli udaliśmy się w kolejne miejsce z tą postacią związane, do zamku w Branie. Wzniesiony na pograniczu Transylwanii z Wołoszczyzną zamek, dzięki książce Brama Stokera, uchodzi za siedzibę wampira
Draculi. Jednak pierwowzór tej postaci, Wład Palownik, nigdy w nim nie
mieszkał. Prawdziwą siedzibą Włada był bowiem Zamek Poenari, który odwiedziliśmy w 2011 roku. Po intensywnym zwiedzaniu kolejnych atrakcji Siedmiogrodu przyszedł czas na krótki odpoczynek nad morzem. Zanim jednak dotarliśmy na wybrzeże odwiedziliśmy kolejną ciekawostkę Rumunii, jaką są wulkany błotne. Znajdują się one w pobliżu miejscowości Berca w okręgu Buzău na Wołoszczyźnie. Wulkany błotne nie mają wiele wspólnego z
wulkanami lawowymi. Wypiętrzenia związane są z erupcją gazów, które napotykając po drodze podziemne wody, porywają ze sobą piasek, muł i odłamki skalne i wyrzucić
je na powierzchnię z ogromną siłą. Zjawisko to, poza Rumunią, można spotkać na półwyspie Kerczeńskim, w Azerbejdżanie na półwyspie Apszerońskim, na Wyżynie
Irańskiej na terytorium Iranu i Pakistanu, w Iraku, Wenezueli, Kolumbii,
Indiach, Birmie oraz południowych stanach USA. Po atrakcjach rodem z księżyca udaliśmy się na zasłużony odpoczynek nad morze. Kilka dni spędziliśmy odpoczywając na dzikich plażach w środkowej części rumuńskiego wybrzeża, w okolicy miejscowości Corbu i Vadu. Miejsce bardzo spokojne, plaże niezaludnione, można rozbijać namioty na samej plaży. Zdarzają się turyści spoza europy ale większość biwakowiczów stanowią Rumuni. Po kilku dniach odpoczynku ruszyliśmy wzdłuż wybrzeża, w kierunku południowym. Po drodze zajrzeliśmy do popularnego letniska - Konstancy, przejechaliśmy się kolejką linową w kurorcie Mamaia i zatrzymaliśmy się tuż przed granicą z Bułgarią, w Vama Veche. Vama Veche w przeciwieństwie do bardziej znanych
miejscowości letniskowych jak Mamaja, Jupiter, czy Neptun nie jest typowym
kurortem. W czasach komunizmu maleńka rybacka wioska, nie wzbudziła zainteresowania
władz, które pominęły ją w planach zagospodarowania wybrzeża. Mimo to wioska
zaczęła przyciągać urlopowiczów, jednak odmiennych niż w przypadku typowych letnisk.
Przyjeżdżali tu intelektualiści, hipisi, anarchiści i zbuntowana młodzież.
Wioska stałą się mekką wszystkich marzących o wolności. Ponieważ z niewiadomych
przyczyn władze przymykały na nią oko, szybko została oazą wolności i
nieskrępowania. Obecnie zawitała tu już wszechobecna komercja. Mimo wszystko Vama Veche zachowało swój urok i miano hippisowskiej oazy. Ciekawe na jak długo. Vadu. Zachód słońca Plaża Costinești - niewielki kurort koło Konstancy, słynącym z wraku statku, który w 1968 roku wpadł na skały w trakcie rejsu do Konstancy Vama Veche - uliczka w kierunku plaży ... trzeba uzbierać na poranne piwko Po kilkudniowym odpoczynku na wybrzeżu ruszyliśmy w drogę powrotną. Nasza trasa wiodła m.in. przez Bukareszt, który był kolejnym punktem w planie naszego zwiedzania. Naszym przewodnikiem po stolicy był Ionut, mój kolega, z którym miałem przyjemność pracować dla EUMM w Gruzji. Zaparkowaliśmy samochód na parkingu osiedlowym a Ionut woził nas po Bukareszcie swoim autem, pokazując co ciekawsze miejsca streszczając historię swojego miasta. Co nas szczególnie zaskoczyło w Bukareszcie to zupełny brak korków i bardzo umiarkowany ruch uliczny. Wprawdzie był to sierpniowy weekend i zapewne wiele osób było na urlopach lub wyjechało za miasto, to w porównaniu np. z Warszawą, stolica wydawała się lekko opustoszała. Wjeżdżamy do centrum. Przed nami budynek parlamentu. z knajpkami, klubami i sklepami muzycznymi ... Pasażu Macca-Vilacrosse W pięknym, krytym żółtym dachem Pasażu, słynącym ze wspaniałej architektury mieszczą się głównie knajpki oraz butiki Całe Stare Miasto pełne jest kawiarenek i restauracji Pomnik Vlada Tepesa "Drakuli" przed Starym Dworem przy najstarszej w Bukareszcie ulicy Franceză Obok dworu znajduje się najstarsza cerkiew w Bukareszcie, zbudowana w 1559 r., cerkiew Curtea Veche. Ten piękny pałac to szpital Coltea – najstarszy szpital w Rumunii,
powstały w budynku po dawnym klasztorze w 1704 roku Łuk Triumfalny (akurat w remoncie) poświęcony jest wszystkim żołnierzom walczącym w barwach Rumunii. Podobieństwo do Łuku paryskiego symbolizuje również przyjaźń rumuńsko-francuską. Pałac Parlamentu ... ... znany również jako Pałac Ceausescu (dawniej Dom Ludowy) to jeden z największych budynków na świecie Ogrody Cișmigiu – najstarszy (1847) i największy publiczny
park Bukaresztu znajdujący się w samym centrum miasta Opuszczając stolicę, udaliśmy się na północny zachód w
kierunku miejscowości Horezu. Horezu znane jest jako centrum ceramiki. Nas
jednak interesowały zlokalizowane nieopodal miasteczka, w niewielkiej wiosce Maldaresti, domy warowne. W Maldaresti zachowały się dwa budynki, wieże obronne z XVI wieku (Cula Duca
i Cula Greceanu), położone w
pewnej odległości od siebie i zabezpieczone wysokim ogrodzeniem. Obok jest trzeci budynek, dom mieszkalny z początku XIX wieku
(Casa Duca). Zwiedziliśmy znajdujące się tu muzeum poświęcone Ionowi Gheorghe Duca, zamordowanemu w 1933 roku, premierowi Rumunii. Obok kompleksu znajduje się też cerkiew i stary cmentarz. Jadąc dalej w kierunku granicy węgierskiej zajrzeliśmy do miejscowości Deva i zwiedziliśmy XIII wieczną fortecę. Początki fortecy sięgają czasów starożytnych, kiedy to znajdowała się tu
najpierw dacka, a później rzymska osada warowna. Do ruin zamku można dostać się kolejką szynową tzw. telecabina. Sam zamek był w tym czasie remontowany, ale warto było wjechać, chociażby dla samych widoków. Kapliczka ze studnią na posesji Widok z wjeżdżającej kolejki I jeszcze ostatnie zdjęcie przed powrotem do domu |
Strona główna > Moje podróże >